baner
 
 
 
 
baner
 

Ania Brożek – z biegiem czasu

Większość wspinaczy nie zdąży zapoznać się z pierwszą klamą, gdy ANIA BROŻEK efektownie rozprawi się z drogą. Dla osób nawykłych do celebrowania każdego ruchu niepojęte jest, że tak szybko można przemieszczać się w pionie. Czy z grawitacją wszystko w porządku? Jeśli tak, rodzi się pytanie: Jak ona to robi?! Prawdę powiedziawszy, pytań pojawia się znacznie więcej – zdobycia odpowiedzi na nie podjął się Mateusz Mazur.

 

 Fot. Piotr Drożdż

 

Czy sport jest całym twoim życiem?

Myślę, że jeszcze rok temu odpowiedziałabym, że wspinanie to tylko hobby. W moim życiu od zawsze było go dużo – mam 22 lata, wspinam się jakieś 9, a w tym czasie zaliczyłam może rok bez trenowania. Jednak do tej pory wszystko było mocno amatorskie i takie „dla zabawy”. Będąc juniorką, zdarzało mi się wprawdzie startować w zawodach międzynarodowych, nie mogę jednak powiedzieć, żebym profesjonalnie trenowała, a wspinanie traktowała poważnie. Był to dodatek do codziennego życia.

 

Teraz jest inaczej. Myślę, że w przeciągu ostatnich dwóch lat przeszłam zmianę. Zmieniły mi się priorytety, coraz częściej studia idą w odstawkę na rzecz trenowania, a w wielu ważnych decyzjach kieruję się właśnie wspinaniem. Nie jest to jednak jeszcze etap, na którym mogę powiedzieć, że sport jest całym moim życiem – stanowi jego ogromną część, ale nie mogłabym poświęcić mu się całkowicie, na przykład rzucając studia. W jakimś stopniu powodem tego jest też fakt, że wspinaczka to niezbyt dochodowy sport. Zdaję sobie sprawę, że muszę mieć jakąś alternatywę.

 

Jak utrzymujesz doskonałą sylwetkę? Miewasz zachcianki na niesportowe jedzenie i dłuższe leniuchowanie?

Zawsze byłam chudzielcem, a ciocie i babcie płakały na mój widok. Paradoksalnie, od ćwiczeń jedynie urosłam, a nie straciłam kilogramy. Wraz z zaangażowaniem się w poważne trenowanie przerzucam się również na odpowiednie żywienie. To jednak długi proces i wciąż jestem na etapie walki ze słodyczami. Nie planuję jakichś restrykcyjnych diet, a raczej dążę do racjonalnego i świadomego jedzenia, niezależnie od sportu. Co do leniuchowania… Zdecydowanie jestem leniem, ale takim specyficznym. Uwielbiam spać do późna i robić sobie milion drzemek w ciągu dnia, ale nie kosztem wspinania, a raczej innych obowiązków. Czasem wolę pospać dłużej, skracając czas na naukę, ale nie rezygnuję z czterogodzinnego treningu. Jednak wspinanie wciąż traktuję jako formę relaksu i ucieczkę od rzeczywistości.

 

Jaką przewagę nad kolegami sprinterami mają dziewczyny?

To dosyć trudne pytanie, bo nie widzę żadnych mocniejszych stron. O ile w bulderingu i prowadzeniu można wymienić kilka, to w czasówkach chyba po prostu jesteśmy słabsze. W tej dyscyplinie ogromną rolę odgrywa siła, a jak wiadomo, panowie są silniejsi. Znaczenie mogą mieć indywidualne predyspozycje, ale raczej nie można ich przypisać do konkretnej płci. Któraś z nas może być na przykład bardziej dynamiczna, zwinna, ale to samo dotyczy też panów.

 

Fot. Piotr Drożdż

 

Masz swoją rutynę startową?

Oczywiście, choć „rutyna” nie jest zbyt oryginalna. Mam swój stały zestaw startowy – tylko na zawody międzynarodowe – w skład którego wchodzą między innymi ulubione majtki-startówki, spodnie, top itp. Zastanawiając się nad tym pytaniem, faktycznie dostrzegam jakiś schemat zachowań. Makijaż również do niego należy, ale nie różni się niczym od tego codziennego. Nakładam jedynie tusz i korektor pod oczy – o ile panom to cokolwiek mówi. Kiedyś nie rozumiałam, jak niektóre zawodniczki mogą startować w pełnym make-upie, łącznie z fuksjową szminką na ustach, ale teraz sama na zawody pakuję kosmetyczkę i nie startuję sauté. W końcu chodzi o to, żeby czuć się swobodnie i pewnie!

 

Damskie sekcje wspinaczkowe lub zawody tylko dla pań są ostatnio dosyć popularne. Wolisz trenować z koleżankami czy w mieszanej grupie?

Nie zdarzyło mi się dłużej trenować jedynie w towarzystwie dziewczyn, więc nie do końca wyobrażam sobie, jak by to było. Na co dzień trenuję ze swoim chłopakiem, naszymi „dziećmi”, czyli trójką juniorów oraz młodszym ode mnie o kilka lat Mikołajem. Póki co taki układ mi odpowiada. nie wyobrażam sobie treningu z samymi dziewczynami. Zawsze preferowałam mieszane towarzystwo, nie tylko na ścianie. Jeżeli już miałabym się ograniczyć do jednej płci, to chyba wybrałabym panów. To samo dotyczy trenera. Nie wyobrażam sobie, żeby trenowała mnie kobieta, choć nie mam pojęcia dlaczego.

 

Jak się ubrać na wspinanie, żeby było i wygodnie, i kobieco?

Nie cierpię wspinać się w wielkich, luźnych, zakrywających ramiona topach, do których byliśmy zmuszani na juniorskich zawodach! Natomiast najlepiej czuję się w dopasowanych, sportowych koszulkach, z jak najmocniej wyciętymi plecami. Must have to oczywiście topik sportowy, bez którego nie wyobrażam sobie wspinania czy uprawiania jakiegokolwiek sportu. Jeżeli chodzi o spodnie, do czasówek zakładam tylko dopasowane legginsy lub szorty – to taka druga, opływowa skóra, której mam nie czuć :).

 

Natomiast na baldach i z liną to już bez różnicy. Chyba najlepsze są flanelowe spodnie od pidżamy, choć nie do końca jest to stereotypowo kobieca alternatywa. Ale to nie ma znaczenia, bo jak dla mnie najważniejsze są plecy! Uwielbiam podziwiać pięknie wspinające się kobiety, do tego z wyeksponowanymi mięśniami. Odpowiadając na pytanie, w wyobraźni widzę obraz wspinającej się z gracją Jain Kim, w jej doskonałej koszulce kadrowej, która podkreśla każdy ruch.

 

 fot. Facebook


Jako zawodniczka musisz być twarda. Czy przydaje się to również w życiu codziennym?

Myślę, że w życiu jestem nawet twardsza niż na zawodach. Potrafię być osobą stanowczą i asertywną, ale do tej pory nie przekładało się to na sport. Jestem też realistką z zadatkami na pesymistkę, i jak na razie właśnie te cechy mocniej przebijają się w moim życiu sportowym, choć ulega to zmianie.

 

Powoli zaczynam rozumieć, że to, że jestem młodsza i mniej doświadczona, wcale nie oznacza, że muszę ustępować starszym zawodniczkom. Przez długi czas miałam z tym problem. Dobrze biegałam na treningach, moje wyniki były wystarczające na Puchar Świata, ale jechałam na zawody i nagle odpuszczałam. Treningowe rekordy zapewniałyby mi wysokie lokaty, jednak czułam się zbyt „mała”, żebym umiała je zdobyć. Z czasem jednak nabieram nieugiętości i twardości, ale mam wrażenie, że to zupełnie nie idzie w parze z tym, jaka jestem na co dzień.

 

Dla mnie codzienność a „zawodowa” rzeczywistość to dwa odrębne światy. Na co dzień jestem po prostu Anią, na zawodach staję się sportowcem, jak w Ferdydurke Gombrowicza. Może z czasem te dwa światy się zejdą?

 

GÓRY 255 (2017)



Upgrade

Anna Brożek dołączyła ostatnio do grona ambasadorów marki Mammut.

 

Koronną dyscypliną Ani jest wspinaczka na czas i to na niej skupiała dotychczas swoją karierę międzynarodową.

 

W tym roku odbędą się Mistrzostwa Świata, które stanowią najważniejszą imprezą sportową w sezonie. Anna jest najwyżej sklasyfikowaną Polką w rankingu Pucharu Świata 2017, zarówno w czasówkach, jak i trójboju.

 

Plany Ani na 2018 rok:

- Mistrzostwa Świata

- Mistrzostwa Polski

- Speed Stars, Tokyo

- Starty w cyklu Pucharu Świata 

 

 

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com