baner
 
 
 
 
baner
 
2022-11-28
 

Conrad Anker - wspinacz doskonały

Niewielu jest na świecie wspinaczy, którzy mają tak imponujący wykaz przejść jak Conrad Anker. Znajdziemy w nim nowe drogi i rekordy czasowe na El Capitanie, wejścia na wszystkie główne wierzchołki Cerro Torre, wielkie ściany Alaski i Antarktydy, a także trudne siedmiotysięczniki w Himalajach i Karakorum oraz dwa wejścia bez tlenu na Everest. Jeśli dodamy do tego tak różne fakty, jak znalezienie ciała George’a Mallory’ego, partnerstwo z legendarnymi alpinistami lat osiemdziesiątych i dziewięć- dziesiątych XX wieku oraz… niewątpliwą elokwencję, będzie jasne, że nie tak łatwo we wspinaczkowym świecie o równie ciekawego rozmówcę. Oto dowód.


Zrobiłeś wiele dróg na El Capie w Yosemite, także nowe linie, jak na przykład Continental Drift. Prawdopodobnie zgodzisz się, że wspinaczka na tej ścianie stanowi świetne przetarcie wielkościanowe. Można opanować systemy asekuracyjne, zgrać się z partnerami, co później przydaje się na ścianach o bardziej alpejskim charakterze, w zakątkach globu oddalonych od cywilizacji.


Tak, El Capitan jest świetnym poligonem. Ma 1000 metrów i cała ściana jest pionowa. Dzięki temu jest to idealny trening wspinania w granicie-znakomicie sprawdza się przed takimi wyprawami, jak nasza na Meru Peak lub przed działalnością w Patagonii.

 

Sporo wspinałeś się w Yosemite w czasie, kiedy rodził się tam modernistyczny „speed climbing” na wielkich ścianach Pionierami byli tacy wspinacze, jak Steve Gerberding. Ty również zapisałeś się w historii tej dyscypliny, na przykład robiąc pierwsze jednodniowe przejście North America Wall w 1996 roku. Ciekaw jestem, czy wtedy – prawie dwadzieścia lat temu – byłeś w stanie przewidzieć to, co dzieje się teraz: walkę niemal o sekundy na niektórych drogach i niezwykle wyśrubowane rekordy.


To dość logiczna konsekwencja rozwoju wspinania bigwallowego. Zaczęło się od zdobywania ścian, później było szukanie trudności, następnie śrubowanie stylu, wreszcie doszliśmy do wykręcania jak najlepszych czasów: my robiliśmy to po prostu w jednym ciągu i nazywaliśmy przejściem w stylu alpejskim. Czasem trwało ono dłużej niż dobę, ale ważne było, aby pokonać ścianę na lekko i bez biwaków. To był świetny trening wytrzymałości przed drogami w górach wysokich.

 

Większość wyciągów Continental Drift wykorzystali bracia Huberowie, tworząc drogę El Niño. Byłeś z Niemcami wcześniej na Latoku II. Czy to ty namówiłeś ich, aby spróbowali przejść tę drogę klasycznie? Widziałeś w niej taki potencjał?


Tak. Kiedy robiliśmy pierwsze trzy wy ciągi drogi, które doprowadzają do The North America Wall, widzieliśmy, że to może być świetne wspinanie klasyczne. Na trzecim wyciągu osadziłem tylko dwa spity, przechodząc go hakowo. Pierw szy obiłem częściowo, ale nie jestem – w przeciwieństwie do braci Huberów – tak dobrym wspinaczem sportowym. Uklasycznienie tych wyciągów nie było więc w moim zasięgu, toteż zadowoliłem się tym, że miałem wizję i mogłem zostawić ją mocniejszym ode mnie. Ciągle marzę, aby poprowadzić tę drogę, a klasyczne przejście El Capa jest jednym z moich celów. Może uda mi się go zrealizować, kiedy dorosną moje dzieci – wtedy mam szansę znaleźć czas i motywację do treningu.

 

Partie podszczytowe Meru; fot. The North Face / Jimmy Chin

 

Myślisz o konkretnych drogach, na przykład Freeriderze? Przystawia- leś się do czegoś?


Robiłem rekonesans na Freeriderze i Golden Gate oraz przeszedłem El Niño z Alexem Honnoldem. Tyle że mam teraz 49 lat i pracuję w marketingu firmy produkującej ubrania. Gdybym miał czas wspinać się non stop, pewnie zrzuciłbym pięć kilo i nabrał siły. Ale jak to w życiu – muszę nieustannie szukać kompromisów.

 

Myślisz, że ciągle jesteś w stanie dojść do poziomu 5.12d 5.13a, jaki jest wymagany, aby przejść klasycznie El Capa?


Tak, ale musiałbym się wspinać dwanaście miesięcy w roku. Ja tymczasem mam rodzinę i pracę w The North Face w wymiarze 40 godzin tygodniowo. To sprawdza się we wspinaniu alpejskim. Jak w polskiej szkole alpinizmu. Potrafię cierpieć: krzyczę „aaa” i po prostu napieram. Natomiast w precyzyjnym wspinaniu klasycznym potrzebujesz dyscypliny – treningu w rytmie dwa dni pracy i jeden odpoczynku. A ja nie jestem już młody, za chwilę skończę pięćdziesiątkę. Kiedy spadnie ze mnie obowiązek wysłania dzieci do szkoły i nie będę tak dużo pracował, mogę zostać kimś na kształt mnicha zen, który zrealizuje swoje marzenie. Mam na to jakieś piętnaście lat.

 

Dalsza część artykułu znajduje się w naszym nowym serwisie pod linkiem >link

 

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com