baner
 
 
 
 
baner
 
2007-10-08
 

Dużo wody, jeden skorpion - Speleo Salomon c.d.

Zadowoleni są z tej doby, bo wreszcie powalczyli nie ze sprzętem, ale z czołówką.

Dużo wody, jeden skorpion (czwartek)

To był długi dzień i jeszcze dłuższa noc. Zaczęło się od 5 kilometrowej jazdy na rolkach po mieście, które Speleo Salomon pokonuje najszybciej i przesiada się na rower. Ale Nike są tuż za nimi, doganiają ich i do końca etapu są już 100, 200 metrów z przodu. Znowu kamieniste drogi dają w kość, przebite zostają kolejne dętki, ale te 40 km udaje się pokonać bez dłuższych postojów. W 4 godzinie ścigania pierwsze sześć zespołów wsiada do kajaków, różnica między prowadzącym Sole a szóstym Speleo Salomon wynosi 15 minut. Po 14 km wiosłowania (dmuchane łódki i ich niskie „zawieszenie” nie ułatwiają sprawy) i 3 km treku pierwsze teamy docierają do spektakularnej tyrolki. Metalowa lina została rozciągnięta wzdłuż kanionu Zimapan na długości 300 i wysokości 450 metrów.



Przestrzeń robi wrażenie na wszystkich. Ale czasu jest mało, różnica między pierwszą piątką nie przekracza 10 minut, wszyscy biegną, choć o godzinie 14 słońce jest nie do wytrzymania, a na przestrzeni 5 km nie ma ani skrawka cienia. Chwilę przed 15 do zjazdu dociera też Speleo Salomon, Artur wpina się jako pierwszy, potem Piotrek. Prędkość zjazdu nie jest duża, ale skały pod nogami nie wzbudzają zachwytu Agi, zabawy na linach nie są jej ulubioną dyscypliną. Na końcu tyrolki Agnieszka nie zdąża złapać liny blokującej i osuwa się aż na środek. Zostaje ściągnięta z powrotem w kilkadziesiąt sekund i widzę że oddycha z ulgą stając wreszcie na zboczu. I znowu biegną, tym razem na dno kanionu, w którym spędzą prawie 3 godziny na pływaniu. Męczący to był etap – Artur Kurek: Długo płynęliśmy, trochę przechodziło się po skałach, ale właściwie cały czas byliśmy w wodzie. Kanion był specyficzny, co jakiś czas trafialiśmy na zagłębienia, w których woda stała od dłuższego czasu. Była zielona i śmierdząca, więc my też.



Kanioning skończył się u stóp zapory i żeby dostać się na górę trzeba było pokonać 688 (policzone!) schodów w pionowym tunelu - ponad dwadzieścia minut marszu w klaustrofobicznej ciemności. Do kajaków Speleo Salomon docierają o zmroku z 1:20 straty do prowadzącego Buff Coolmax. Nużące wiosłowanie, nawet niewielkie fale wlewają się do kajaka, robi się chłodno. W zupełnych ciemnościach zmarznięta Agnieszka wysiada na brzeg, Piotrek bierze wiosła, Artur coś do picia i maszerują do punktu kontrolnego na wzgórzu. Według planu organizatorów mieli jeszcze wyjść na treking, ale z uwagi na późną porę zostają skierowani prosto na rower. Do mety jeszcze prawie 100 km, więc na pedałowaniu upływa cała noc. Nad ranem Speleo Salomon łapie kwadrans snu w przydrożnym rowie. Artur bardziej czuwa niż śpi, bo chwilę wcześniej Piotrek namierzył skorpiona (choć podobno bardzo mały był) a Agnieszka ma wątpliwości, czy koń pasący się nieopodal nie będzie miał ochoty po nich przejść.



Na metę na głównym placu Huichapan Speleo Salomon dociera o 8 rano jako szósty zespół kategorii mixta. Zadowoleni są z tej doby, bo wreszcie powalczyli nie ze sprzętem, ale z czołówką. Teraz śpią snem sprawiedliwych, a wolne popołudnie spędzimy prawdopodobnie pijąc Tequilę i jedząc owoce. Przed jutrzejszym, sześciogodzinnym etapem finałowym przyda się im odrobina relaksu.

Monika Strojny

2007-10-08

(kg)
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com