baner
 
 
 
 
baner
 

El Faro (Pilar Sur) - najtrudniejszy dziewiczy szczyt w Południowej Patagonii zdobyty!

Martin Elias, François Poncet  Jérôme Sullivan w alpejskim stylu zdobyli dziewiczy wierzchołek El Faro (Pilar Sur) w masywie Cerro San Lorenzo. Skalna iglica licząca 1200m uważana była za najtrudniejszy niezdobyty dotąd szczyt w całej południowej Patagonii. Trio alpinistów wytyczyło w dniach 18-19 października 2018r. drogę forsującą początkowo wschodnią, a następnie południową ścianę Pilar Sur. Nazwali ją "La Milagorsa" (hiszp. "cudowna").

El Faro (Pilar Sur) sfotografowany od wschodniej strony. Fot. arch. Martin Elias, Francois Poncet, Jerome Sullivan

 

Z wyzwaniem, które podjął zespół, mierzyło się kilka doborowych ekip - jak dotąd bezskutecznie. Iglicę atakowali m.in. Argentyńczycy Luciano Fiorenza i Pablo Pontarielo, ale po pokonaniu kilkuset metrów w pionie, musieli się wycofać ze wzgledu na bardzo duże zagrożenie spadającymi odłamkami skalnymi. Z kolei w 2014r. Colin Haley wspinając się w zespole z Robem Haley'em na sąsiedni Aguja Antipasto, oglądając Pilar Sur z bliska uznał, że może to być najtrudniejszy niezdobyty jeszcze szczyt w Południowej Patagonii. Te słowa Amerykanina z pewnością przydały prestiżu i atrakcyjności wierzchołkowi, który przez kolejne 4 lata pozostawał ambitnym celem. 


Masyw Cerro San Lorenzo z zaznaczonym Pilar Sur. Fot. Tomas Franchini - Patagonia Vertical


Elias, Poncet i Sullivan początkowo zamierzali zaatakować właściwiy wierzchołek Cerro San Lorenzo od strony wschodniej, co również stanowi niebagatelne wyzwanie. Jednak niekorzystne warunki tamże spowodowały, iż zwrócili oni uwagę na sąsiedni Pilar Sur. Początkowo próbowali wspiąć się nań północną ścianą - bezskutecznie. W górnych partiach napotkali bowiem na ogromne seraki, które uniemożliwiły dalszą wspinaczkę. Wydawać by się mogło, iż trud poszedł na marne, ale trójka alpinistów - choć z pewnością zawiedziona, nie złożyła broni. Przemieścili się na drugą stronę góry i od razu ich uwagę przykuł fragment południowej ściany, który układał się w logiczną linię, możliwą do pokonania. 

 

Pilar Sur od strony wschodniej, wraz z zaznacoznym przebiegiem drogi "La Milagrosa". Ft. Tomas Franchini - Patagonia Vertical

 

Przeczekawszy 4-dniowy okres fatalnych warunków pogodowych, zespół wyruszył 18 października w niebezpieczną drogę ku podstawie ściany, wiodącą przez lodowe połacie zamarzniętego na wpół jeziora Laguna de los tempanos. Po tej ryzykownej przeprawie założyli obóz bazowy u stóp wschodniej ściany. Wkrótce też rozpoczęli wspinaczkę. Jérôme Sullivan relacjonuje:

 

"Była 10 rano kiedy zaczęliśmy. Prognoza zapowiadała bardzo wysokie ciśnienie, które miało się utrzymać aż do kolejnej nocy. Po początkowym fragmencie technicznego wspinania w mikstowym terenie, po dobrej jakościowo skale, dotarliśmy do pola śnieżnego i lodowej rampy, którą wypatrzyliśmy wcześniej podczas krótkiego rekonesansu. Rozwiązaliśmy się i szybko pokonaliśmy bez asekuracji 500-600m tejże rampy, uzyskując dostęp do bardziej stromej części ściany. Mając do tej pory bardzo dobre i szybkie tempo, liczyliśmy że będziemy mogli noc spędzić noc na przełęczy. Jednak po pokonaniu tego odcinka, kiedy ponownie związaliśmy się liną, zdaliśmy sobie sprawę, że skała przed nami nie jest już tak dobra. Do tego dochodziły mocno zaśnieżone fragmenty, wymagające dużo więcej czujności - to z kolei przełożyło się negatywnie na naszą szybkość. Nie było więc mowy o wygodnym biwaku - noc zastała nas w ścianie. Po ciemku, jedynie w świetle czołówek pokonaliśmy 80-metrowy, pionowy komin, który okazał się być cruxem drogi."


W trakcie wspinaczki. Fot. arch. Martin Elias, Francois Poncet, Jerome Sullivan


Troje alpinistów zaporęczowało jeszcze najtrudniejszy odcinek, po czym również po ciemku zjechali na nachylony stok poniżej, gdzie wyrąbaszy w lodzie półkę, spędzili na niej resztę nocy. Rankiem kolejnego dnia kontynuowali wspinaczkę, pokonując kolejne metry w skale i lodzie, które znacznie odbiegały jakością od tego, z czym mieli do czynienia poprzedniego dnia. Przemieszczajac się ze wschodniej ściany w kierunku północnej jej części sforsowali 4 wyciągi pokrytej szronem skały, by o zmierzchu stanąć na wierzchołku Pilar Sur jako pierwsi ludzie w historii. 


"Od samego początku wyprawy wszystko szło nie po naszej myśli - pogoda pod Cerro San Lorenzo, która zmusiła nas do odwrotu, a następnie feralne seraki na północnej ścianie przez które musieliśmy zaniechać dalszej wspinaczki. W końcu, podczas tej finalnej próby walczyliśmy znów z pogodą i dodatkowo ze skałą okropnej jakości. Stojąc po tych wszystkich perturbacjach na szczycie czulismy tym bardziej, że to niezwykły i naprawdę magiczny moment" - podsumował Jérôme Sullivan. 


Niewypowiedziana radość po zdobyciu wierzchołka. Fot. arch. Martin Elias, Francois Poncet, Jerome Sullivan


Zespół postanowił nie spędzać kolejnej nocy na zboczach góry - na szczęście zejście okazało się znacznie łatwiejsze niż wejście i o świcie cała trójka zameldowała się w base campie. 


"La Milagrosa", bo tak pokonaną przez siebie drogę nazwali, oferuje trudności A3, M7, 6a. Ciekawe ile przyjdzie jej teraz poczekać na kolejne powtórzenie? ;-)


Źródło: planetmountain.com/Patagonia Vertical

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com