baner
 
 
 
 
baner
 

OLA TAISTRA NA HISZPAŃSKIM SZLAKU - podsumowanie dotychczasowej działalności

Ola Taistra z Alpinus Expedition Team od pół roku z sukcesami zalicza kolejne drogi wspinaczkowe w Hiszpanii.

Podsumowanie dotychczasowej działalności Oli Taistry z Alpinus Expedition Team, która od pół roku z sukcesami zalicza kolejne drogi wspinaczkowe w Hiszpanii. 

Wspinanie w sektorze Surgencia (20. 10. 2008 r.)

Pogoda w Rodellar jest wciąż bezlitosna. Silne opady deszczu zmusiły mnie do chwilowego zaprzestania wspinania po moim projekcie. Tym samym jedyną alternatywa było wspinanie w dużych przewieszeniach sektoru Surgencia, który jako jeden z niewielu nie zacieka silnie wodą. Dzień wspinaczkowy zakończyłam wpięciem się do topu jednej z kultowych 8a w sektorze.
Niezwykle wytrzymałościowa, 40-metrowa linia o nazwie El corredror de la muerte została pokonanana w drogiej w drugiej próbie.


Ola Taistra w Surgencia



Kapryśna pogoda (18. 10. 2008 r.)

Przez ostatnie kilka dni pogoda nie pozwoliła mi na konfrontację z „celem głównym” wyjazdu. Ze względu na swoje usytuowanie dojście do sektoru Piscineta było bardzo utrudnione. Dlatego też postanowiłam uzbroić się w cierpliwość i przeczekać załamanie pogody. Niestety przez kolejne dni złe warunki atmosferyczne uniemożliwiły mi odwiedziny sektoru Piscineta… 

Z WCZEŚNIEJSZYCH RELACJI:

Jesienny Rodellar (relacja z 13.10.2008 r.)

Początek hiszpańskiej jesieni obfitował w deszcz, któremu towarzyszyły niskie temperatury. Na szczęście kilkudniowe załamanie pogody szybko się uspokoiło. Tym samym postanowiłam rozpocząć batalię z 50-metrowym gigantem znajdującym się w sektorze Piscineta. Linię wspinaczkową, którą obrałam za cel główny bez wątpienia określiłabym jako jedną z najwspanialszych dróg, z jakimi miałam do czynienia! Przepiękna, bardzo mocno przewieszona, proponująca różnorodny charakter wspinania jest dla mnie niezwykłym wyzwaniem!  
W przerwie od „celu głównego” zaliczyłam w drugiej próbie drogę na sąsiedniej ścianie Piscinety: Adios Pepito 8a RP.

Dzień w Las Ventanas (relacja z 07.10.2008 r.)

Koncentując się silnie na głównym celu wspinaczkowym znajdującym się w sektorze Piscineta, postanowiłam odwiedzić Las Ventanas i spróbować swoich sił na tamtejszych mocno przewieszonych propozycjach sektoru. Dzień zakończyłam z kolejnym RP w kieszeni. Łupem padł jeden z klasyków rejonu - Acrabita 8a.

Z relacji z dn. 03.10.2008 r.

Przebywając nadal w Hiszpanii konsekwentnie i sukcesywnie rozprawiam się z kolejnymi drogami "hiszpańskiej Kobylańskiej". Ostatnio poprowadzoną przeze mnie drogą w stylu RP jest linia znajdująca się w sektorze Pince Sans Rire, o nazwie: El chorras o la belle inconue.
Bardzo bulderowa i trikowa droga jest wyceniona na 8b/b+. Moim zdaniem zasługuje na miano jednej z ładniejszych dróg Rodellaru. Przejście drogi zostało uwiecznione przez czeskiego fotografa Petera Kalmana.

Rodellar – powrót (25. 07. 2008 r.)

Po majowym, deszczowym falstarcie hiszpańskie upały postanowiłam spędzić ponownie w skałach Rodellaru. Wspinając się w większości dostępnych sektorów pokonałam kilkanaście ciekawych dróg w stylu OS i szybkim RP. Moje przejścia są najtrudniejszymi tegorocznymi prowadzeniami w polskim światku wspinaczkowym dokonanym przez kobietę, a zarazem zbliżają się do najlepszych prowadzeń w historii polskiego wspinania skalnego. W tym roku udało mi się pokonać drogę 8a+ w stylu FL, co jest wyrównaniem kobiecego, polskiego rekordu FL, a także podniesieniem własnego poziomu w tym stylu.
*Ixeia                                      8b+        RP                                      (8b/b+)
*Philip cousinier                    8b+        RP                                     ( 8b )
*Botanics                                8b/b+     RP       
*Esprit rebelle                         8b          RP                                       (8a+/b)
*Las dos golondrinas              8a+        FL                                      ( 8a/a+)
de la Piscineta     
*Cosi fan tutte                        8a+        RP        
*Argo                                     7c+/8a RP         
* Pied nus la terre sacre          8a        RP(2p)  
*Akalerre                                7c+      OS
*El Delfin                               7c+      OS                                         7c
*?                                            7c        OS        
*Iron man                               7c         OS

A DUŻO, DUŻO WCZEŚNIEJ:

Planowany już dłuższego czasu kilkumiesięczny trip po hiszpańskich rejonach, postanowiłam rozpocząć od odwiedzin niektórych klasyków Europy: 
-Osp (Słowenia)
-Arco (Włochy)
-St. Leger (Francja) 
Zgodnie z pierwotnym założeniem wspinaczka w Ospie, Arco i St. Leger stanowiły „przerywnik” w drodze do celu głównego, jakim jest Hiszpania. Niemniej jednak ów okres miał na celu uporanie się z kilkoma wartościowymi liniami wspinaczkowymi. Tym samym postanowiłam opisać miejsca, w których rozpoczęłam realizację zaplanowanych celów na rok 2008, będących preludium do działalności wspinaczkowej w Hiszpanii. 
Pierwszym miejscem, które odwiedziłam był Osp. Słowenia przywitała nas niestety bardzo deszczową pogodą, jak później się okazało trwająca już od tygodnia. Towarzysząca temu niska temperatura zmusiła mnie i Sebastiana do ewakuacji i przemieszczenia się (po dwudniowym wspinie w Misji Pec) do włoskiego Arco. Kilkanaście dróg do 7b OS stanowiło moje planowane rozwspinanie. 
Kolejnym rejonem, w którym się zatrzymałam było Arco. Pomimo „zużycia” skały, czyli stopnia wyślizgania dróg i komercji, którą pachnie rejon, Arco jak zwykle zrobiło na mnie magiczne wrażenie. Ostatni raz wspinałam się tu 5 lat temu. Poznałam sektor Terra Promesa i podobnie jak w Ospie nie wychylałam się poza poziom 7b OS. Postanowiłam rozwspinać się po łatwiejszych propozycjach, aby móc sukcesywnie walczyć na kolejnych cięższych celach skałkowych.  
W połowie marca zawitałam z Sebastianem do francuskiego St. Leger. Planowany krótki przerywnik w podróży do Hiszpanii zmienił się w kilkunastodniowy pobyt na Prowansji. Odbiegający temperaturą od Ospu, a także charakterem wspinania od Arco cudowny klimat St. Leger przypadł mi niesamowicie do gustu. Bardzo szybko rozprawiłam się z przestrzenną La Reserve 8b, której lotna asekuracja motywowała mnie do nie odpadania ;). Załamanie pogody (deszcz, śnieg, zimno) zmusiło nas do ewakuacji do Seynes – rejonu oddalonego o 2 h jazdy samochodem. Nowe rejon urozmaicił mój wspinaczkowy pobyt we Francji i wzbogacił i kilka linii w stylu OS.
Po powrocie do ST. Leger pogoda na tyle się ustabilizowała, że zachęciło nas to do pozostania przez kolejnych kilka dni… jak się okazało owocnych. Postanowiłam spróbować swoich sił na przepięknie prezentującej się (jak również jednej z najładniejszych, jakie dotąd miałam okazję robić) 8b Le Mur de Six Clopes, która zdobyła popularność wśród wspinających się kobiet. Tym samym jej wycena została zdegradowana z 8b+ na czyste 8b. Wytrzymałościowa linia, z trudniejszym miejscem na końcu jest jedną z niewielu tak dobrze asekurowanych klasyków rejonu St. Leger.
Zaliczając 19 drogę o wycenie 7b, 7b+ OS , postanowiłam spróbować czegoś nieco trudniejszego w tym stylu. Pierwsze w tym roku 7c+ OS to FFMeuch, po którym przeszłam FL sąsiednie 7c+/8a Cool frenesie. Tego samego dnia uporałam się również z inną 7c/c+ OS.
W ten sposób pożegnałam się z francuskim St. Leger.
Teraz czas na Hiszpanię.

Podsumowując pierwszy miesiąc wspinania tuż przed udaniem się do Hiszpanii: 
„La Reserve"                        8b   RP
„Le mur des six clopes”        8b   RP
“Cool freneise”               7c+/8a   FL
“FFMuch”                           7c+   OS
“?”                                    7c/c+   OS
+                    19 dróg     7b i 7b+   OS

SIURANA:

Charakter wspinania w jednym z pierwszych sportowych rejonów w Hiszpanii okazał się być niezwykle wartościowym doświadczeniem wspinaczkowym. Ciężko wycenione drogi biegnące w małych przewieszeniach i obecność rys były wizytówką rejonu!
Jednak do rzeczy. Pierwsze dwa dni pobytu w Siuranie były bardzo, ale to bardzo słoneczne. Nie mogłam zrozumieć narzekających i cieszących się powrotem do PL rodaków, którzy od tygodni marzli w (jak mi się wydawało) słonecznej Hiszpanii.
Po kilku dniach zrozumiałam i mocno podzielałam ich niezadowolenie. Wszystko co zafundowała nam matka natura przez minione kilkanaście dni mogłabym określić jednym słowem - horror! Wspinanie w zimnie, deszczu i towarzyszącym wietrze nie przypominało wyczynów sportowych, ale walkę o przetrwanie. Palce niczym zdrewniałe kikuty odmawiały posłuszeństwa i trzymania się czegokolwiek. Powrót do ciepłego, suchego namiotu Alpinusa był niesamowitym grantem po całym dniu walki. Pomimo bardzo niesprzyjających warunków atmosferycznych towarzyszących mi przez cały okres pobytu w Siuranie, ambitnie atakowałam wyznaczone sobie cele. Dwutygodniowa wspinaczka w rysach, była niezwykle pouczająca, i jak się później okazało bardzo stymulująca moje dotychczasowe umiejętności wspinaczkowe.
Zaplanowana konfrontacja z ekstremą rejonu, drogą „La Rambla” 8c+, mimo niesprzyjających warunków została zrealizowana. Wynik: kilkadziesiąt dróg do 7c OS.

VADEILLO

Viadello to rozległy rejon obejmujący kilkanaście sektorów. Rodzaj skały, jaki tam występuje, to wapień i konglomerat. Mój krótki dwudniowy epizod obejmował wspinanie w najbardziej sportowym sektorze, gdzie znajduje się jedna z najtrudniejszych dróg poprowadzonych przez kobietę na świecie. Dwa dni pobytu w rejonie wykorzystałam na próbach OS i zapoznaniem się z wyżej wymieniona ekstremalną drogą. Ze względu na swoja położenie i intensywne nasłonecznienie jest to sektor przeznaczny na wspinaczkę w okresie jesienno-zimowym. Moja wizyta przypadła na termin majowy. Wynik: kilka dróg 7c OS włącznie. 

RODELLAR

Wizyta w hiszpańskim gigancie wspinaczkowym przypadła na okres (podobnie jak wcześniejsza Siurana), kiedy to deszcze zalewały całą Hiszpanię. Maksymalnie zmotywowana, nie zwracałam uwagi na ociekające wodą kaloryfery. Bez względu na ilość spadającego deszczu i mokrość skały wyznaczyłam sobie ambitne cele wspinaczkowe. Niestety ! Prognoza pogody przez 2 tygodnie była bezlitosna i absolutnie nic nie dało się poprowadzić w rejonie gromadzącym setki dróg. Wszystkie sektory zostały zalane przez deszcz. Front, który nadszedł całkiem sparaliżował nasze wspinanie. Jak się okazuje jest to pierwsza od 20 lat tak silnie deszczowa wiosna w Hiszpanii. 
Pomimo niedogodności pierwsze dni w Rodellar zaliczam do udanych.
Kilkanaście wartościowych dróg do 7c poprowadzonych w stylu OS i szybkie RP na 8a zapewniło mnie, że jestem w dobrej kondycji, którą będę mogła wykorzystać już za kilka tygodni, kiedy pogoda się ustabilizuje i wrócę do rejonu.
Wynik: Grabias Fina 8a RP (2 pr.) i kilka dróg do 7c OS.

MARGALEF

Nadzwyczaj deszczowa wiosna w Hiszpanii wbrew planom zmusiła mnie do improwizowania i wyszukiwania możliwości wspinania w całej Hiszpanii. Jeden z najmodniejszych rejonów hiszpańskich – Margalef był idealnym rozwiązaniem na zaistniałą sytuację. 
Margalef jest jednym z ładniejszych ogródków wspinaczkowych, jakie miałam okazję odwiedzić. Skały dziwnych kształtów, przypominające ogromne jajka lub wałki sprawiają, że czuję się jak w innym świecie. Pod względem charakteru wspinania rejon bardzo przypomina mi ulubione
włoskie Grotti.
Rejon jesienno-zimowy dyskwalifikuje do wspinania w najpiękniej prezentującym się sektorze Raco de les Espadelles i efektownym Laboratorii. Długie, lekko przewieszone drogi po dobrych dziurach lub malutkich krawądkach sektoru na wzgórzu, zdecydowanie różnią się od krótkich, mega siłowych dachów Laboratorii.
Skoncentrowałam swoją uwagę na sektorach: Raco de la Finestra i znajdującym się za rzeką -Cova Boix, gdzie wspinacz na każdym poziomie znajdzie coś dla siebie.
Początkowo wspinanie w konglomeracie może nam się wydać dziwne, ze względu na chwyty typu „wystające kamyczki”. Jednak kiedy już się oswoimy, wspinanie idzie jak po maśle…
Margalef jest świetnym miejscem na podniesienie poziomu OS (drogi mało skomplikowane, łatwe do odczytania).
Po kilku dniach wspinania i przystawkach do wielu dróg przyznam, że rozbieżność w wycenie danych trudności jest spora, a charakter dróg w opisywanych sektorach jest bardzo różny. Ponieważ rejon jest młody, śmiało stwierdzę, że wyceny nie są ujednolicone, dlatego należy zachować spory dystans tym bardziej do kilku 7c i 8a, które hurtowo powtarzane powinny znajdować się w nieco niższej tabelce wycen. 
Pobyt w Margalef umożliwił mi sprawdzenie się na kilkunastu drogach o wycenach 7c i 8a. Prowadzenie linii w stylu OS, a także szybkie RP umożliwiło realizowanie się w następnie odwiedzonym rejonie, którego charakter jest zbliżony do konglomeratu Margalefu - Cuenci. Oprócz szybkich prowadzeń dróg zapoznałam się z wartościowymi klasykami rejonu, na które z pewnością będę planowała wrócić.
Wynik:  
„Fongicida”                       - 7c OS
„Magic festiwal”               - 7cOS
“La corva de la felicitat”   - 7c OS
„Doctor Feelgood”            - 8a RP (2 pr.)
„Transilvania”                  - 8a RP (2 pr.)

i kilkanaście dróg do 7b+ OS włącznie.

CUENCA

Zostawiając za plecami mokrą Katalonię, za radą Hiszpanów trafiliśmy do Cuenci. Miasto nocą wygląda wprost fenomenalnie! Otoczone olbrzymimi, podświetlonymi murami skalnymi zrobiło na mnie spore wrażenie.
Przeglądając artykuł Jacka Kudłatego na temat Cuenci sprzed 11 lat nie mogę uwierzyć, że trafiłam do jednego najlepszych miejsc wspinaczkowych, w których miałam okazję być!
Pełna wrażeń zagraniczna podróż Jacka Kudłatego do Hiszpanii, w barwny i niezwykły sposób opisywana na łamach magazynu „Góry”, będąca na tamten czas niedostępna, nagle stała się realna.
Po kilkunastu dniach wspinania w wapiennym, dziurkowym (bardzo nienaturalnym) rejonie obrałam cele, do których realizacji będę starała się dążyć w przeciągu następnych tygodni.
Moim przewodnikiem po Cuence jest jedna z najlepszych zawodniczek hiszpańskich i światowych – Eva Lopez, która wraz z kustoszem rejonu Dafnisem zdradzili mi sekrety tutejszych dróg skałkowych.
Różniąca się od wcześniejszego, również dziurkowego konglomeratu Margalefu – pod względem bardzo ciężko wycenionych dróg - Cuenca jest idealnym miejsce do „podładowania baterii” niezbędnych na wspinanie przez kolejne kilka miesięcy. Choć 8b, b+, c jest tu niesamowicie spora ilość, lokalni wspinacze zaznaczyli, że tylko na pojedynczych będę sobie w stanie poradzić. Główna przyczyna? Bardzo parametryczne, siłowe ruchy (po wykutych chwytach), gdzie nie istnieje opcja skorzystania z pomocniczych chwytów…, bo takie fizycznie nie istnieją. Do tego wszystkiego wybór stopni jest również bardzo ubogi. Wspinanie w Cuence bardzo odbiega od swawolnego, wesołego stylu wspinania, jaki panuje np. w Rodellarze. Pełna kontrola ciała, niesamowita ilość chwytów na pojedyncze palce (bez względu czy to 6a czy 8b) i drogi trzymające do samego końca - to typowe dla tutejszego miejsca. Z pewnością umieszczę Cuence na liście moich ulubionych rejonów! 

„Abu Simbel”                                8a+ RP (Cuenca)
“Super Capitan”                            8a RP      (Cuenca)
“Dos Pegues”                               7c OS     (Cuenca)      
Rysca y pica”                           7c    OS (Cuenca)

OLA TAISTRA Z ALPINUS EXPEDTION TEAM to jedna z najzdolniejszych polskich wspinaczek. Jest studentką Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Wspina się od 8 lat. Jej trenerem jest Sebastian Wutke. 

2008-10-27






Ola Taistra (Alpinus Expedition Team, Mammut, Evolv, Golden Spa) jest oficjalnym ekspertem sprzętowym serwisu Ceneria.pl - pierwszej outdoorowej porównywarki cen.

 



(kg)
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com