baner
 
 
 
 
baner
 

Podsumowanie spod znaku Trad

Zima i wczesna wiosna to okres, w którym z reguły napływają liczne wieści o tradowych przejściach w angielskim Gritstone. Niestety, „zima stulecia” skutecznie pokrzyżowała wiele ambitnych planów.
Z drugiej strony zawiązały się takie warunki, że można było sobie odpuścić uciążliwą podróż do Szkocji i spokojnie powspinać się z dziabami w Peak i Lake. Część Brytyjczyków przeniosła działalność na kontynent – co z kolei skończyło się m.in. uwięzieniem reprezentacji w Hiszpanii ze względu na odwołanie lotów przez pyły wulkaniczne, a w wypadku Jamesa Pearsona rezydującego w Austrii – małym szokiem: „Nie wiedziałem, że w zimie jest tu tyle śniegu”. W każdym razie ci, co pozostali, nie złożyli żelaza w depozyt i niczym w Himalajach wypatrywali „okien pogodowych”...

Nic deponować nie musiał Dan „Trad-Do-9-Metrów-To-Śmiech” Varian, bo traktuje wszelkie niższe klasyki w stylu highball i tak też potraktował Careless Torque (we „frankach” 8A, a w „funtach” E6 7a) na Plantacji w Stanage. Wnet po nim poprawili Ben Bransby i James McHaffie. Zostając jeszcze przy konserwatywnym tradycjonaliście Jamesie „Chcę-Sieknąć-50-E7-OSem” McHaffiem – pokonał w stylu Flash: The End of the Affair E8 oraz Balance It Is E7. W szlachetnym OS-ie zawalczył Neil „Złote stopy” Kershaw na Master’s Edge E7, przy czym wspinacz zaznaczył, że droga była wymagnezjowana przez „wędkarzy”, choć jak się okazało z pominięciem zwykle używanych chwytów. Legendarna Meshuga E9 doczekała się piątego, lub szóstego przejścia za sprawą Bena Heasona. „Zdjęcie Seba Grieve na okładce filmu Hard Grit stale i nieznośnie przypominało mi o niej. W końcu zacząłem patentować tuż przed świętami Bożego Narodzenia i byłem zaskoczony jakością wspinania, które okazało się nawet lepsze, niż się spodziewałem. Niemniej krótko po tym wyjechałem do Hiszpanii na parę miesięcy. Wracając z najzimniejszej hiszpańskiej zimy od 95 lat i z dopisanymi do zeszyciku 8a OS i 8b RP – wiedziałem, że jestem w stanie załoić Meshugę...” – wspomina Heason. Pasaż, choć z francuskiego wyceniany na „marne” 7c+, stanowi jednak nieliche wyzwanie dla psychy i był świadkiem niejednego poważnego połamania...

W klasycznym headpoincie również zrealizował się Pete Whittaker, który po kilku dniach wiszenia na wędce zdecydował się wbić w hit poprzedniego sezonu, a mianowicie French Duke E9 7a na Earl Crag. Asekurowany przy tym był przez autora linii – Jordana Buysa, który tak wspomniał przejście młodego Whittakera: „Pewnie i szybko złoił kluczową sekwencję. Bardzo płynnie. Po czym nieoczekiwanie zaczął pałętać się – desperacko mlaskał i chwytał oblaków powyżej, krzycząc ‘watch me’. Ciężko było patrzyć, jak drze pazurami ostatnie kilka ruchów, zdając sobie sprawę z oczywistej możliwości przyglebowania z 10 metrów. Kiedy dotarł do końca – dyszał ciężko i trząsł się jak liść! W życiu nie asekurowało mi się tak ciężko, byłem cały czas przygotowany do rzucenia się sprintem w dół zbocza, niczym Usain Bolt – tyle że w gumiakach”.

Co zaś się tyczy samego Buysa, to wynalazł jeszcze jeden pasaż w pobliżu French Duke: „Linia ciągnie się do półki na Mindbomb, po czym atakuje problematyczny lewy kant przez długą krawędź na lewej ścianie”. Nie obyło się bez dreszczyka emocji – jedna z prób zakończyła się wyrwaniem przelotu i przyglebowaniem na plecy. Całe szczęście, że w miękkiej trawie. Ostatecznie całość ochrzczona została – The Baron of Boing, a wyceniona na E7 6c (E6 6b dla wysokich). Szybko też zostało to potwierdzone powtórzeniem przez Whittakera. Na tym nie skończyła się działalność Jordana Buysa, bo wstawił się jeszcze na Dangerous Crocodile Snogging E7 6c w Ramshaw. Droga została pokonana w stylu on-sight/beta-flash, bo po wypaćkanych magnezją chwytach oraz z podszeptami w trakcie prowadzenia, a do tego jeszcze Buys przywlókł parę kraszy. Generalnie nie spotkało się to z pozytywnym odzewem konserwatywnego nurtu etycznego. Zresztą sympatyczny Południowoafrykańczyk jest wyraźnie na cenzurowanym, bo kilka sezonów wcześniej podniósł ciśnienie etykom prowadząc „OS-em” Carmen Picasso E8, gdzie najsamprzód wysłał żonę, Nami, aby utkała co poniektóre przeloty.

Etycznych wątpliwości nie miał lubiany w Polsce Gaz Parry – przy przejściu The Big Issue E9 6C osadził ze zjazdu wszystkie przeloty i szczerze wycenił tak pokonaną drogę na francuskie 8a+, bo przy pancernie założonym żelazie jest to droga sportowa.

Warto wspomnieć, że Dangerous Crocodile Snogging jest znaczącą drogą dla polskiej historii tradu, gdyż stanowi pierwszą E7 pokonaną przez naszego rodaka, a dokładniej rzecz biorąc Dawida Skoczylasa. Rzecz zdarzyła się w 2002 roku, a od tego czasu doczekaliśmy się jeszcze przejść Master’s Edge E7 6c (Piotr Wyciślik i Jurek Stefański, 2007), Bud E7 6c (Marcin Poznański, 2009) oraz topowego, jak na razie, E8 w wykonaniu Piotra Wyciślika na legendarnej Gai w 2008 roku. Listę uzupełnia jeszcze zeszłoroczne amerykańskie przejście Adama Pustelnika na Air Sweden
5.13b R, cenione na E7.

Na tym nie koniec, bo w bieżącym roku „polska” lista odrobinę się rozrosła. Po pierwsze, dzięki naszemu liderowi w tradach, czyli Piotrkowi Wyciślikowi, który zmierzył się z Crack and Slab E7 7a, choć jak można przeczytać w wywiadzie – wspinacz dewaluuje wycenę do E6 ze względu na użycie patentu nonkonformisty Buysa. Do polskiego klubu „E7” wdarł się także Piotr Wisthal, prowadząc w przydomowym granitowym rejonie Lunatic Fringe E7 6c. Na co dzień Piotr jest studentem Uniwersytetu Aberdeen, a pracuje jako instruktor na lokalnej ściance. W krótkich słowach tak komentuje przejście: „Droga miała swego czasu sporo przejść i to w lepszym stylu (ground up), choć jeszcze nikomu nie udało się jej przejść OS. Świetna linia, z trudnym bulderem na samym końcu! Mimo że E7, to całkiem bezpieczna! Ale tak naprawdę nie sądzę, że moje przejście zasługuje na jakąkolwiek wzmiankę! Dam znać, jak będę miał jakiś ekscytujący materiał!”. Nie pozostaje zatem nic innego jak trzymać Piotra za słowo...

Panie również się nie ociągały. Mary Jenner, przywieziona z Południowej Afryki żona Dave’a Birketta, zostaje dzięki świeżo nabytemu paszportowi pierwszą Brytyjką bezdyskusyjnie pokonującą E8. Stało się to na palczastej Bleed in Hell E8 6c w Lake District. Dotychczasowe rekordowe przejście Lucy Creamer na Slab and Crack w Gritstone zostało poddane powątpiewającym sądom, które przeceniają linię na E7. W każdym razie Bleed in Hell stało się bardzo kobiecym pasażem, bo wkrótce potem doczekało się przejścia Karin Magog, dla której: „Droga jest wyjątkowa, bardzo pasuje do mojego stylu, oferując palczaste i techniczne wspinanie. Kluczem do sukcesu było odpowiednie balansowanie ciałem.” Z kronikarskiego jeno obowiązku warto wspomnieć, że z E8-ową powagą drogi, jako pierwsza na świecie, miała do czynienia Amerykanka Lisa Rands, skutecznie rozwiązując pasaże: End of the Affair (2004) oraz Gaia (2006).

Za ocean, a konkretnie do Indian Creek wybrała się 20-letnia Hazel Findlay – bez skrupułów uporała się po kilku dniach pracy z powietrznym Air Sweden 5.13b R, przeliczając powagę drogi na solidne E7. Oprócz tego sflaszowała Ruby’s Café 5.13a. Dla przypomnienia – obie te linie pokonał w zeszłym roku wspominany Adam Pustelnik, przy czym ta ostatnia padła w szlachetniejszym OS-ie.

Nie obyło się bez dorocznych wizytacji. Tym razem w angielskie Grity wpadł zespół Mammuta z Davidem Lamą na czele. Austriak rozprawił się z kilkoma klasykami: Master`s Edge E7 6c, Parthian Shot E9 6c, Simba’s Pride E8 6b i Messiah E7 6c – po czym został uwięziony na wyspie przez chmury pyłu z wulkanu Eyjafjallajokull. Ekipa nie uniknęła małych kontrowersji, otóż wylano na nią wiadro pomyj za pozostawienie w skałach „syfu”, a ściślej mówiąc – śladów magnezji. Przedstawiciele firmy podobno natychmiast wysłali umyślnego do wytarcia wszystkiego. Dla Brytyjczyków jest to o tyle drażliwa sprawa, że zmagają się z turystami i władzami parku w Peak District, dowodząc, że wspinanie nie jest szkodliwe dla środowiska. Jak widać filance na całym świecie łączą się w podobnym toku rozumowania. Swoją drogą zmaganie się z „krytyką” staje się znakiem firmowym teamu Mammuta, którego ekipa filmowa ostatnio obiła i zostawiła poręczówki w Patagonii.

Niewątpliwym hitem pierwszego półrocza jest drugie powtórzenie słynnej „pierwszej E12” – The Walk of Life. Dokonał tego człowiek-legenda Dave Birkett, czyli mąż Mary Jenner. Cztery wypady z rodzinnego Lake na południe wystarczyły, aby uporać się z pasażem w stylu headpoint, przy czym Birkett zaznacza, że nie wyciągał żelaza po lotach w dniu prowadzenia. Najbardziej interesującym było pytanie o wycenę, której autorska wersja Jamesa Pearsona, czyli E12, została podważona przez pierwsze i szybkie powtórzenie Dave’a MacLeoda. „Jeśli porównać The Walk of Life do drogi sportowej, to będzie coś koło 8a+, lub amerykańskiego 5.13c R” – skomentował Birkett – „W odniesieniu do skali E... Jest to z początku psychiczne E8 przechodzące w górze w dobrze asekurowalne E8. Wzorcowe E9 6c, pomimo że If 6 Were 9 i Hold Fast są trochę trudniejsze. Zatem nie E12, ale E9. Ale w oderwaniu od trudności to jest wspaniałej jakości wspinanie” – czyli ni mniej, ni więcej, tylko potwierdził sugestie Szkota.

Niemałą zagwozdkę miał Tim Emmet po wytyczeniu nowej linii Muy Caliente na Stennis Ford w walijskim Pembroke – czy jest to mocne E9, czy słabe E10? W przeliczeniu na skalę francuską trudności pasażu sięgają 8b z cruxem V7. Dochodzi do tego jeszcze 25-metrowe wyjście nad przelot... „Ciężko mi powiedzieć, czy jest to faktycznie E10, gdyż do tej pory nie zrobiłem jeszcze żadnej drogi o takiej wycenie. Udało mi się zrobić Meshugę i Chicama (obie E9) i próbowałem Divided Years E8/9, Parthian Shot E9, Alchemine E9 i Rhapsody E11. Myślę, że E10 będzie uczciwą propozycją” – kończy dywagacje Emmett.

GÓRY, nr 6 (193) czerwiec 2010.
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com