baner
 
 
 
 
baner
 
2013-04-24
 

Puszcza i kras

Warto tu przyjść dla Cieśniawy. Wąski krasowy wąwóz położony w zachodnim zakątku gór, w zasadzie u ich podnóża, w niczym nie przypomina Tatr, jakie zna większość z nas. Przenosimy się na sam skraj Tatr Zachodnich, przy ich granicy z Magurą Orawską – do Orawic.
Orawice – Dolina Juraniowa – Cieśniawa – Umarła Przełęcz – Dolina Bobrowiecka – Orawice

Przed szczytem sezonu, w tygodniu, wcześnie rano mamy szansę na samotność na szlaku. Nasz cel to Cieśniawa, a droga do niej wiedzie czerwonym szlakiem przez Kotlinę Orawicką i Dolinę Cichą Orawską, w tym przez fragment Doliny Juraniowej, stanowiącej część Cichej Orawskiej. Jest to wycieczka bardzo krótka i łatwa. Nie ma przewyższeń, ekspozycji, wyrypy. Najwyższe wzniesienie, pod które podchodzi Dolina Juraniowa, to Bobrowiec (1663 m n.p.m.), jednak my tak wysoko nie idziemy. W bezpośrednim otoczeniu naszego szlaku wznoszą się takie „olbrzymy”, jak porośnięte lasem dolomitowe masywy Jeżowego Wierchu (1086 m n.p.m.), czy też Czaplowego Wierchu (1096 m n.p.m.).



Cieśniawa na początkowym odcinku. Fot. Agnieszka Szymaszek

Są tu za to – co nie do przecenienia dla koneserów – unikaty: krasowy wąwóz i pozostałości pierwotnego lasu, które porastają cały obszar. Dlatego rejon ten sprzyja podglądaniu jego mieszkańców. Oczywiście nie w godzinach południowych w szczycie sezonu, ale późną wiosną lub jesienią, świtem lub o zmierzchu. Można wówczas zobaczyć nie tylko tropy, ale także zwierzęta zamieszkujące ten górsko-puszczański matecznik.

Zanim dojdziemy do Cieśniawy, przechodzimy przez środek Szatanowej Polany. Na rozległej łące prowadzono niegdyś wypas. Obecnie, latem, bywa koszona. Wchodzimy do Doliny Juraniowej, zwanej dawniej również Lieskowską Doliną. Na północy sięga po masyw Bobrowca. Uchodzi do Cichej Doliny Orawskiej na południowy wschód od Orawic. Wchodzimy w las. Początkowo idziemy łagodnym brzegiem Juraniowego Potoku. Z szerokiego, wygodnego szlaku wciskamy się nagle w wąskie skalne gardło. Miejsce to klimatem bardziej przypomina Słowacki Raj, a skały Jurę Krakowsko-Częstochowską niż Tatry – te, które znamy z większości wycieczek. Jesteśmy w Cieśniawie.

Dnem wąwozu płynie potok. W latach 1885–1886 nad potokiem, na długości wąwozu (903 metry) wybudowano drewniany pomost służący do zwożenia drewna. Droga ta uległa w latach międzywojennych zupełnemu zniszczeniu, ale potem zbudowano przez Cieśniawy ścieżkę turystyczną, częściowo wykutą w skale (źródło: Wielka Encyklopedia Tatrzańska).

Po przejściu ubezpieczonej metalową barierką i łańcuchem Cieśniawy wchodzimy w las i zaczynamy kilkunastominutowe podejście. Dochodzimy do najwyższego punktu naszej wycieczki – Umarłej Przełęczy (981 m n.p.m.). Szerokie siodło w głębi lasu znajduje się pomiędzy Jeżowym Wierchem a Umarłą Kopką. To koniec dwóch wyprowadzających na przełęcz szlaków. Ale jeszcze kilka lat temu było inaczej: z Umarłej Przełęczy można było kontynuować wycieczkę (zielonym szlakiem) na Juraniową Przełęcz, Bobrowiec i Bobrowiecką Przełęcz. Szlak został zlikwidowany przez TANAP w 2008 roku.



Kotły Eworsyjne. Fot. Agnieszka Szymaszek

Z Umarłej Przełęczy schodzimy do Orawic sąsiednią Doliną Bobrowiecką. Tędy wywożono rudę żelaza z kopalni położonych w Dolinie Juraniowej. Początkowo nieco strome, błotniste zejście dochodzi do asfaltowej szosy. Ten odcinek drogi dopuszczony jest do ruchu rowerowego. Mogą z niego także korzystać osoby na wózkach inwalidzkich. W rejonie, gdzie od niebieskiego szlaku, którym wędrujemy, odbija żółty szlak łącznikowy do Doliny Juraniowej, bije ze skały źródło siarkowodorowe – Kisła Woda. Znajduje się ono po zachodniej stronie Potoku Bobrowieckiego. Podobno zimą źródło traci całkowicie składniki mineralne (za: J. Nyka). My zaś schodzimy do Orawic. Możemy tu skorzystać z basenów termalnych, w sezonie zwykle zatłoczonych.

Orawice – Dolina Juraniowa – Umarła Przełęcz:
1 godz. 45 min (szlak czerwony)
Umarła Przełęcz – Dolina Bobrowiecka – Orawice: 50 min (szlak niebieski)
Przewyższenie: ok. 220 m
Długość: 10 km
Najwyższy punkt na trasie: Umarła Przełęcz (981 m n.p.m.)

Tekst: Agnieszka Szymaszek

Całość artykułu znajdziecie w GÓRACH nr 219 (sierpień, 2012)

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com