baner
 
 
 
 
baner
 
2015-12-11
 

Szusem ze Smereka...

Widoki z połoniny na morze gór. Piękny i długi zjazd do Wetliny poprowadzony bukowym, niezbyt gęstym lasem. Nawisy śnieżne na Hnatowym Berdzie. Wiatr, który towarzyszył mi od rana do popołudnia. Pustka i cisza. Niewielu turystów na połoninie...

Taki to był jeden narciarski dzień spędzony w Bieszczadach. Po leśnej skiturze w masywie Łopiennika wybrałem na cel swojej podróży na nartach połoniny, Smerek, Połoninę Wetlińską oraz Hnatowe Berdo – bieszczadzki skiturowy klasyk. I nie zawiodłem się. Wychodziłem na Smerek przez dwa dni. W sobotę z racji potężnej wichury góry nie puściły. Udało się w niedzielę. A jak było? Poczytajcie. 

(...) Wczesna pobudka i rychły start z racji długiej wycieczki. Autem dojeżdżam do Wetliny. Brak tu, jak w Zakopanem, namolnych reklam, które są u nas prawie wszędzie i psują krajobraz w sposób katastrofalny. Turystów jest zimą niewielu, a jak się na kogoś natknie na szlaku, to spotkanie przeradza się w miłą pogawędkę. Przyroda jest nadal nieogarniętą siłą tego regionu. Czuć tu jeszcze jej potęgę. Ponieważ dla mnie jest ona najważniejsza, bez zbędnych słów i dorabiania niepotrzebnej ideologii do tego, co robię, wpasowuję się w te góry. Szybko pomykam na fokach żółtym szlakiem na Przełęcz Orłowicza (tu spotykam miłą grupę turystów z Rzeszowa, którzy nocą przeszli przez Połoninę Wetlińską) i na Smerek (1223 m). Nogi niosą. Tym razem aura jest łaskawa i staję na wierzchołku około 11.00. Na szczycie znajduje się krzyż z metalową twarzą Chrystusa. Władca bieszczadzkiej krainy i całego świata patrzy na swoje górskie królestwo i na ludzi. 


Po odpoczynku zjazd na Przełęcz Orłowicza (1099 m) i kawałek wspaniałego kręcenia po bukowym, niezbyt gęstym lesie, żółtym szlakiem w stronę Zatwarnicy. Warunki są dobre. Śnieg u góry jest zmrożony, a w dolnej części zjazdu – miękki i nawet mokry. Pułapkę stanowią tylko płaty borówek. Przykryte niedużą warstwą śniegu, mogą ulec pęknięciu pod ciężarem narciarza. A wtedy… lecisz klasycznie na pysk, choćbyś najlepszą miał technikę. Tego u nas w Tatrach nie ma. Szybko jednak wyłapuję, gdzie są owe „miny” i omijam je starannie, dzięki czemu już niedługo zamiast upadku zaliczam długi odpoczynek z panoramą Bieszczadów w tle. Przegryzam co nieco, popijam herbatą, zakładam foki i ruszam w dalszą drogę.


Drugi etap narciarskiej wędrówki to podejście pod Hnatowe Berdo (1187 m). Pogoda się niestety załamuje. Niebo robi się szarosine i powraca silny wiatr. Przepinka. Widać niewielkie nawisy śnieżne na grani. Zjazd prowadzi przez Szare Berdo na Przełęcz Orłowicza i dalej do Wetliny. Łatwy, ale z pięknymi widokami, które są nagrodą za spędzony w tych górach długi dzień. Warunki się poprawiają i słońce zaczyna ogrzewać twardą skorupę śnieżną. Szeroka narta Dynafit Broad Peak pięknie pracuje. Skręty wychodzą i zjazd jest bardzo udany. 



To tylko fragment artykułu. Całość, w tym opisy zjazdów z Kościelca, Koziego Wierchu, Koziej Przełęczy, Trzydniowiańskiego Wiechu, w okolicach Doliny Kondratowej, znajdziecie w specjalnym, zimowym numerze GÓR. 


Poniżej specjalna galeria zdjęć ze skitury.

 
 
 
 
 
KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com