baner
 
 
 
 
baner
 
2022-02-23
 

Test powerbanka Anker Powercore III Elite

Przede mną powalający widok, zachód słońca, chmury we wszystkich odcieniach od głębokiego fioletu po jaskrawy pomarańcz. Wyciągam telefon, żeby zrobić zdjęcie, które nawet jeśli nie trafi na okładkę najnowszego numeru GÓR, to przynajmniej dostanie wyróżnienie w World Press Photo. Prawa Murphy'ego nie biorą się jednak znikąd i - nie mogło być inaczej - ikonka baterii na wyświetlaczu jest ledwo widoczną czerwoną kreską. Nic to. Spakowany na taką ewentualność powerbank Anker ratuje pozornie beznadziejną sytuację. Członkowie jury konkursów fotograficznych oddychają z ulgą i zewsząd sypią się pytania - "jak on zrobił to zdjęcie?” ;-)

 Anker Powercore III Elite; fot. Tomek Biernacki

 

W tej historii nieprawdopodobne jest tylko to, że moje zdjęcie wzbudzi powszechny zachwyt. Zjawiskowe zachody słońca zdarzają się w górach niemal codziennie, a wyczerpana pod koniec dnia bateria w telefonie to absolutnie powszechny problem, zwłaszcza z dala od cywilizacji. Wystarczy zapytać ratowników TOPR czy GOPR jak często zgłoszeniu towarzyszy taka konstatacja. Za często. Obie służby ratownicze zresztą co jakiś czas przypominają, żeby traktować powerbank jako element "zestawu podstawowego" i nie wybierać się bez niego w góry.


Czy ten jednak różni się od innych na tyle, żeby usprawiedliwić dużo wyższą cenę? Anker to marka z tzw. segmentu premium - tak, nawet w takiej niszy jak przenośne baterie są firmy aspirujące do miana producentów dóbr luksusowych.

 

 Anker Powercore III Elite; fot. Tomek Biernacki

 

Jakość wykonania nie rozczarowuje ani trochę. Najkrócej mówiąc - jest bez zarzutu. Plastikowa obudowa ma satynową , jakby powleczoną gumą fakturę więc pewnie leży nawet w wilgotnej dłoni, a wierzchni panel jest wykonany ze szczotkowanego aluminium, w tej wersji z przejściem od surowego koloru do czerni.  Minimalistycznie i elegancko. Spasowanie jest perfekcyjne. Można go maltretować do woli, nic nie trzeszczy, nie ugina się, a jedyny przycisk jest solidny i na pewno wytrzyma sporo. Umieszczono w nim osiem diod wskazujących precyzyjnie ile z niemal 26000mAh (czyli z grubsza 8-10 pełnych ładowań przeciętnego telefonu) jest do dyspozycji. Moc jaką zapewnia to aż 87W - dzięki temu można z niego zasilać pełnowymiarowego laptopa.

 

 Anker Powercore III Elite; fot. Tomek Biernacki

 

Mamy do dyspozycji dwa wyjścia USB typu A i dwa typu USB-C, które jednocześnie są (oba!) złączami do ładowania urządzenia. Wydawałoby się, że cztery wyjścia to dużo, ale korzystam z tego częściej niż bym się uprzednio spodziewał (ładuję czasem w "terenie" naraz np. telefon, mikrofon, gimbala i baterię do aparatu). Gniazda USB-C oferują dodatkowo technologię szybkiego ładowania - IQ3 - i urządzenia ją wspierające (np. iPhone czy iPad) ładują się z tego powerbanka sporo szybciej niż przy użyciu standardowej ładowarki sieciowej. 

 

Elektronika tego urządzenia zapewnia wszystkie chyba możliwe zabezpieczenia - ochrona przed przegrzaniem (aluminiowy panel w tym na pewno pomaga), zbyt wysokim napięciem ładowania, zwarciem na którymkolwiek z gniazd i tak dalej, ale najistotniejsza jest ochrona przed zbyt głębokim rozładowaniem, bo to jeśli się zdarzy skraca żywotność ogniw. Z tego samego powodu Anker nie umożliwia tzw. "pass-through charging" czyli równoczesnego ładowania powerbanka i urządzeń do niego podłączonych. 


Anker Powercore III Elite; fot. Tomek Biernacki 

 

Powerbanki czasem nie radzą sobie z drobną elektroniką (słuchawki, czołówki itp.) i wyłączają się jeśli pobór prądu jest zbyt mały. Ten można przełączyć w tryb "trickle-charge" dzięki czemu problem znika, a oprócz tego da się w ten sposób podłączony sprzęt podtrzymywać w stanie pełnego naładowania stale uzupełniając mikroskopijne ubytki. 

 

Te pozorne drobiazgi, różniące go od najtańszych supermarketowych odpowiedników, mają kapitalne znaczenie - wystarczająco dużo takich urządzeń przekazałem już do utylizacji żeby to docenić i dlatego też Anker jest marką o niepodważalnym statusie lidera branży.

 

  Anker Powercore III Elite; fot. Tomek Biernacki

 

PowerCore III jest duży, jest ciężki, ale daje niemal absolutną pewność, że zadziała zawsze.

Testował / Tomek Biernacki

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com