"Ostatnia szansa, by zmierzyć się tej zimy z K2. Nie udało nam się w sezonie 1987/88 od strony pakistańskiej, gdy wyprawą kierował Andrzej Zawada. Teraz też miał być z nami, ale jego przed-wczesna śmierć przekreśliła wspólne plany. Postanowiliśmy kontynuować jego wyzwania – bez Niego, ale dla Niego. Również dlatego znów jesteśmy zimą pod drugim szczytem świata."
Fot. Krzysztof Wielicki
„Jest 26 lutego i większość kolegów z zespołu już nie poderwie się do walki. Są wykończeni fizycznie, psychicznie, niektórzy chorzy i z odmrożeniami. 350 metrów nade mną biwakują Denis i Marcin, jedyni zdolni do akcji powyżej 7500 metrów. Wczoraj szczęśliwie dotarli do wysokości 7650 metrów, ale pozostawionego tam namiotu z wyposażeniem niestety nie zastali. Przygotowani na taką „niespodziankę” zabrali namiot, ale tylko jeden śpiwór, co pozwoliło im zabiwakować, jednak o kom-forcie nie mogło być mowy. Noc jest bardzo zimna, w moim namiocie jest –32°C. Nie mam się nawet do kogo przytulić, a ogrzewanie maszynką gazową jest zbyt niebezpieczne, bo jeśli płomień zgaśnie, można się otruć gazem”.
Fot. Krzysztof Wielicki
To fragment relacji Krzysztofa Wielickiego z najważniejszego dnia podczas zimowej wyprawy na K2 w 2003 roku. Jak dramatycznie – ale szczęśliwie – zakończył się atak szczytowy i dlaczego wtedy nie udało się zdobyć K2 dowiecie się z najnowszego numeru GÓR (259), który jest już dostępny na czytnikach, w salonach prasowych niebawem.