baner
 
 
 
 
baner
 

Zdobywcy tytułów adidas ROCKSTARS 2013

W ten weekend celebryci międzynarodowej sceny wspinaczki sportowej zebrali się na wielki wspinaczkowy show w stuttgardzkiej Porsche Arena. Około 70 sportowców z 20 różnych krajów, w tym kilku Mistrzów Świata, Mistrzów Europy i zwycięzców klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, rywalizowało w adidas ROCKSTARS na gigantycznej scenie, w towarzystwie oszałamiających występów muzycznych. Jernej Kruder (23) ze Słowenii i wielokrotna niemiecka mistrzyni w boulderingu Juliane Wurm (23), sięgnęli po upragnione tytuły.

Godzina 22:44. Jernej Kruder wykonuje skok na superboulderze i aktywuje dzwonek czołem. Następnie daje upust swoim emocjom. Krzyczy i zaciska pięści w geście zwycięstwa. Po raz pierwszy w historii, słoweński wspinacz wygrał międzynarodowe zawody, wyprzedzając najlepszych boulderowców świata. Kruder brał udział w wielu Mistrzostwach Świata, kilka razy kończył zmagania na czwartym miejscu, ale nigdy nie udało mu się wygrać. Aż do dziś. I to w jakich okolicznościach. Stoi twarzą w twarz z 2500-widownią, która wiwatuje na jego cześć. Przez ostatnie kilka godzin ludzie zebrani w hali dopingowali go i pozostałych finalistów, rytmicznym aplauzem i gromkimi okrzykami. Z pomocą pochodzącego ze Stuttgartu punk rockowego zespołu Badasstics, obecnego Mistrza Europy w Beatbox’ie Robeata i didżejów sportów ekstremalnych – Chainsawa i Sungoda – pomogli dwunastu finalistom z ośmiu różnych krajów przekroczyć swoje granice, odnaleźć i wykrzesać z siebie dodatkowe rezerwy mocy, kiedy wydawało się, że już się wyczerpały.
 
W zamian za to zostali nagrodzeni niesamowitym boulderowym show przygotowanym przez międzynarodowy zespół routesetterów, który od poniedziałku przygotował 40 zróżnicowanych boulderów. Wymagające przystawki nakręcone w rundzie kwalifikacyjnej i półfinale pomogły wyłonić 12 finalistów – 6 kobiet i 6 mężczyzn – z 70 startujących zawodników. Spektakularne, potężne i dynamiczne ruchy zawodowców zachwyciły publiczność.

Dwunastu finalistów stojących podczas prezentacji w świetle reflektorów, z trudem mogło dostrzec, jak bardzo zatłoczone są trybuny, ale z pewnością czuło obecność publiczności. Zmotywowane imponującymi przystawkami Alex Puccio (USA), Akiyo Noguchi (JPN), Petra Klingler (SUI), Mina Markovic (SLO), Shauna Coxsey (GBR) i Juliane Wurm (GER) dają z siebie wszystko, by dostać się do superfinału. W kategorii mężczyzn zeszłoroczny triumfator Sean McColl (CAN) pragnie obronić tytuł przed pretendentami: Jernejem Kruderem (SLO), Rustamem Gelmanovem (RUS), Gabrielem Moroni (ITA), Jorgiem Verhoevenem (NED) i Dmitrijem Sharafutdinovem (RUS).
 
Specjalistka w prowadzeniu i dwukrotna zwyciężczyni ogólnej klasyfikacji Pucharu Świata Mina Markovic sama była zaskoczona swoją dyspozycją. Po błyskawicznym przebiegnięciu wszystkich czterech półfinałowych przystawek, już w pierwszej próbie pokonuje pierwszy finałowy boulder. Jednak na przejście drugiego potrzebuje aż 14 prób, co sprawia, że odpada z dalszych zmagań. O przetrwanie mocno walczy również Alex Puccio, która dwukrotnie startowała już w superfinałach, podczas ostatnich pokonując Akiyo Noguchi. Na drugim boulderze topuje w drugiej próbie, ale na pierwszej przystawce kończy jej się czas. „Presja związana z tym, że wychodzisz jako ostatnia, wprowadza w twojej głowie zamęt, dlatego nie poszło mi zbyt dobrze na pierwszym boulderze, ale tak się zdarza, teraz już tego nie zmienię. Świadomość, że tak wielu ludzi cię ogląda dodaje ci mnóstwa energii, ale jednocześnie jest także nieco frustrujące, kiedy występ jest poniżej twoich możliwości” – mówi. Także Petra Klinger mogła jedynie nisko się ukłonić po pierwszej rundzie, ale jest usatysfakcjonowana, że dotarła do finału. „Jestem zadowolona z mojego wspinania, chociaż chciałabym mieć na koncie mniej prób, bo wtedy przeszłabym do kolejnej rundy. Mimo to jestem zadowolona z przebiegu zawodów, wspinanie tutaj było przyjemnością. Jestem rozpromieniona, bo to bardzo miło widzieć wszystkich tych ludzi, którzy przyszli tu tylko po to, żeby zobaczyć, jak się wspinamy, to niesamowite!”.  

 

Shauna Coxsey pokazała klasę (fot. Piotr Drożdż)



Pierwszy boulder panów to łatwizna. Pięć błyskawicznych przejść. Tylko zatopowanie Jorga Verhoevensa w drugiej próbie zostaje unieważnione, ponieważ złapał za pole poza ogranicznikiem. Mimo to 28-letni Holender może kontynuować zawody i dostaje dodatkowy bonus czasowy za całe zamieszanie. Udaje mu się dojść do topu w trzeciej próbie. Teraz wszystkie oczy skierowane są na boulder numer 2. Ale niezależnie od tego, jak bardzo nie starałaby się szóstka finalistów, żaden z nich nie może sobie poradzić z cruxem. Żeby wybrać trzy osoby, które znajdą się w następnej rundzie, sędziowie muszą wziąć także pod uwagę wyniki półfinału, w których nieznacznie gorzej poradzili sobie trzykrotny Mistrz Świata Gabriele Moroni, zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Dmitrii Sharafutdinov a także dwukrotny triumfator cyklu Pucharu Świata w Prowadzeniu Jorg Verhoeven. To oni muszą pożegnać się z zawodami. Gabriele Moroni, który swój najlepszy sezon startowy miał w 2009 roku, nie jest rozczarowany. „To wspaniałe zawody w pięknym miejscu, a ja zaprezentowałem się z dobrej strony; nie spodziewałem się, że wejdę do finału, jestem więc bardzo zadowolony. Publiczność była tak liczna, że na scenie czułem się bardzo malutki. Kiedy tak wielu ludzi cię dopinguje, czujesz wielką presję, ale jest to także bardzo motywujące”.

Występ na trzecim boulderze zadecyduje, kto dostanie się do superfinału. Shauna Coxsey jako jedyna topuje na trickowym problemie, który zaczyna się startem plecami do ściany. Jule Wurm zdobywa bonus i zachowuje szanse na zwycięstwo. Zeszłoroczna zdobywczyni drugiego miejsca, Akiyo Noguchi jest nieco rozczarowana, ale dzięki pokonaniu Dmitriija Sharafutdinova w ogólnej klasyfikacji, zdobywa wraz ze swoim chłopakiem Sachi Ammą nową nagrodę dla „najlepszej pary” i otrzymuje świetną nagrodę pocieszenia: mogą spędzić noc w największym apartamencie hotelowym, a rano dostaną śniadanie do łóżka.

 

\

Rustam Gelmanov wyglądał niezwykle pewnie podczas całych zawodów… (fot. Piotr Drożdż)


Sean McColl, Jernej Kruder i Rustam Gelmanov błyskawicznie pokonują trzeci problem i ponownie mamy remis w zmaganiach panów. Czas na dogrywkę. Podczas, gdy Robeat rozgrzewa publiczność zebraną w Porsche-Arena swoim oszałamiającym występem,  routesetterzy przygotowują czwarty boulder. Tym razem zawodnicy mogą przystawić się do problemu pięć razy, jednak w każdej kolejce mają tylko jedną próbę. Żadnemu nie udaje się dojść do topu. Sean zaimponował publiczności doskonałą kontrolą nad ciałem, ale w przeciwieństwie do Rustama i Jerneja nie był w stanie zaliczyć bonusu. Obaj awansują więc do kolejnej rundy, a broniący tytułu czempiona zawodnik musi pożegnać się z rywalizacją. „adidas ROCKSTAR od zeszłego roku bardzo się rozrosło – umiejscowienie sceny jest bardziej atrakcyjne dla widzów, wejście darmowe, a zainteresowanie mediów sprawia, że informacja o imprezie dotrze do wielu osób”.

Dwa równoległe bouldery na superfinał nakręcone. Bitwa pomiędzy Niemcami a Wielką Brytanią - Juliane Wurm versus Shauna Coxsey, nieco dziwna sytuacja dla dwóch przyjaciółek, które przecież często razem trenują. Obie wspinać się będą symultanicznie na identycznych problemach na tej samej ścianie tak skonstruowanej, aby wzajemnie nie mogły się zobaczyć. W dwóch ostatnich latach panie, które wygrywały były w stanie przyfleszować boulder w ciągu zaledwie kilku sekund. Tym razem dramaturgia jest nieco większa, bo ani Juliane, ani Shauna nie są w stanie zatopować. Dlatego obie dostają czas na odpoczynek, podczas gdy do startu przygotowują się panowie. Rosja versus Słowenia - Rustam Gelmanov vs. Jernej Kruder. W decydującym momencie Słoweniec uruchamia rezerwy mocy i obejmuje prowadzenie. „W momencie, gdy zrobiłem najtrudniejszy ruch zerknąłem w lewo i nie zobaczyłem tam Rustama... To było naprawdę niezłe uczucie!”. Jernej, który nigdy wcześniej nie był na podium może teraz cieszyć się wraz z wiwatującym tłumem, stojąc na topie czterometrowego superboulderu.

Routesetterzy modyfikują kobiecy superboulder. Jeszcze raz prowadzący budują napięcie, a kapela Badasstics przygotowuje publiczność na ostatni wspin wieczoru. Po raz kolejny grają hymn zawodów „No Borders”.
 
Shauna czy Julie - która z nich zwycięży w adidas ROCKSTARS 2013? Shauna obejmuje prowadzenie, ale na ostatnich dwóch ruchach Juliane dochodzi ją i pierwsza dopada do dzwonka. Publika szaleje. „Jestem naprawdę szczęśliwa z jej zwycięstwa! Nie wyobrażam sobie, aby ktoś bardziej zasługiwał na wygraną” - powiedziała Shauna po starcie - „Jesteśmy z Juliane dobrymi przyjaciółkami, spędzamy razem mnóstwo czasu zarówno podczas zawodów, jak i w przerwach pomiędzy nimi. Atmosfera była absolutnie niesamowita, totalnie elektryzująca. Na trzecim boulderze, który był naprawdę trudny, gdy wspinałyśmy się same byłam bardzo spięta. Ale publiczność mnie wspierała i poczułam, że jestem w stanie go zrobić”. Julie zgadza się z tym całkowicie. „To wspaniałe uczucie mieć taką widownię jak tu w Stuttgarcie. To niesamowicie motywuje, gdy publiczność szaleje tak jak dziś. Nie spodziewałam się wygranej, starałam się dać z siebie wszystko i po prostu dobrze się bawić. Ale oczywiście jestem bardzo szczęśliwa ze zwycięstwa.”

 

O pół ruchu prowadzi Shauna, ale to Juliane pierwsza osiągnęła TOP (fot. Piotr Drożdż)


 


Więcej informacji: www.adidas-rockstars.com

Wyniki:
Kobiety
Mężczyźni

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com