baner
 
 
 
 
baner
 
 
 

Zmiana priorytetów

O idei podniesienia poprzeczki w górach wysokich i programie Polskiego Himalaizmu Sportowego z WADIMEM JABŁOŃSKIM rozmawia ANDRZEJ MIREK.

Wadim Jabłoński i Maciek Kimel podczas wytyczania drogi na dziewiczy Trydent, Karakorum; fot. Michał Czech


SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ PROGRAMU PHS?


Tak się złożyło, że K2 zostało zimą zdobyte, czyli cel programowy Polskiego Himalaizmu Zimowego stracił rację bytu. Od tego momentu rozpoczęto prace, by przekształcić go w twór typu PHZ 2.0, który finalnie otrzymał nazwę Polskiego Himalaizmu Sportowego. W pracach udział wzięli Miłosz Jodłowski, Adam Bielecki, Piotr Pustelnik, w fazie początkowej zarząd PZA, a w końcowej stanęło na tym, że ja się tym zajmę.

 

Pomysł narodził się jako reakcja na brak programu skierowanego do ludzi, którzy chcą się wspinać w stylu alpejskim w górach wysokich. Potrzeba, by program taki stworzyć, wyraża też nastroje części środowiska, które z jednej strony zarzucało himalaistom, że łażą po śniegu, a z drugiej nie podejmowało realnych działań, żeby realizować swoje wspinaczkowe cele. Jako realne działanie mam na myśli przede wszystkim pracę u podstaw, czyli budowanie i szkolenie szerokiej kadry ludzi o podobnych ambicjach i planach.

 

JAKI JEST CEL TEGO PROGRAMU?


Celem jest to, żeby ludzie, którzy się wspinają, byli lepsi w tym, co robią, i zdobyli doświadczenie. Żebyśmy doczekali się w końcu polskich przejść na miarę Złotego Czekana, przy czym absolutnie nie chodzi o to, aby te nagrody dostawać, tylko o ich istotę, zdefiniowaną wymaganiami, jakie trzeba spełnić, żeby je otrzymać. Chcielibyśmy robić alpejskie drogi, niekoniecznie na najwyższe szczyty, ale oczywiście w naszą działalność powinny być wpisane akcje na ośmiotysięcznikach.

 

 Michał Czech na eksponowanym biwaku na Trydencie; fot. Maciek Kimel

 

DLACZEGO NA CEL PIERWSZEGO WYJAZDU WYBRANO PERU?


PHS został powołany do życia na przełomie stycznia i lutego tego roku, a większość ludzi szykujących się na wyprawy miała je zaplanowane jeszcze jesienią poprzedniego roku. Więc wspinacze brani pod uwagę do programu PHS w większości byli już związani jakimiś planami. W międzyczasie okazało się, że część projektów nie wypaliła ze względu na covid. Czasu na działanie zostało nam bardzo mało, zwłaszcza na przygotowanie skomplikowanej logistycznie wyprawy. Chcieliśmy wybrać łatwy do ogarnięcia wariant, który miał największą szansę realizacji, żeby ludzie się powspinali. Pierwszym pomysłem był Kirgistan, ale ostatecznie wyjechaliśmy do Peru, co dało się zrobić „covidowo” i organizacyjnie, ponieważ mieszka się tam u podnóża gór, a w doliny, nad którymi znajdują się sześciotysięczne szczyty, dociera taksówką. Do tego jest bezpiecznie, są służby ratownicze i odpowiednia infrastruktura, żeby 35 osób mogło tam pojechać.

 

JAKIE WARUNKI NALEŻAŁO SPEŁNIĆ, ŻEBY ZAŁAPAĆ SIĘ NA OBÓZ?


Rekrutacja odbyła się w marcu. Precyzyjne kryteria znajdują się na stronie PHS-u. Kandydatów ocenialiśmy kompleksowo, ale ze szczególnym uwzględnieniem ich alpejskich dokonań i planów. Przyjęci zostali zakwalifikowani do dwóch podgrup: członkowie zwyczajni i kandydaci. Przyjęliśmy sporo osób, którymś czegoś brakuje, żeby mogły pojechać na samodzielną wyprawę w góry wysokie, ale do Peru bądź w Alpy jak najbardziej się nadawały. Z całej kadry, która obecnie liczy pięćdziesięcioro paru członków, na wyjazd do Peru zgłosiło się 35. Zrobiliśmy więc kilka turnusów – pierwsi wspinacze polecieli na początku lipca, a ostatni wrócili pod koniec sierpnia.

 

Rozmawiał / ANDRZEJ MIREK


Dalsza część artykułu znajduje się na naszej stronie magazyngory.pl


Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > link


KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com